Wymioty, seks i rozwolnienie

Jeżeli jesteście fanami filmów takich, jak "Ted" czy 999 części "Strasznego filmu", możecie nie czytać tej recenzji, tylko od razu zakładać buty i zasuwać do kina. Jeżeli jednak, jakimś cudem,
Jeżeli jesteście fanami filmów takich, jak "Ted" czy 999 części "Strasznego filmu", możecie nie czytać tej recenzji, tylko od razu zakładać buty i zasuwać do kina. Jeżeli jednak, jakimś cudem, nie skalaliście sobie jeszcze mózgu produkcjami tego typu, lepiej zapoznajcie się z tym tekstem i zastanówcie jeszcze kilka razy (a jeżeli przy którejś analizie przyjdzie Wam do głowy słowo "tak", to nie kilka, a kilka tysięcy razy), czy warto iść tą drogą.

"Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie" opowiada historię totalnego ofermy, Alberta (Seth MacFarlane – to również reżyser i jeden ze scenarzystów tej produkcji), hodowcy owiec, który z racji tchórzostwa i nieporadności życiowej traci ukochaną dziewczynę – Louise (Amanda Seyfried). W takich produkcjach los zawsze odmienia się na korzyść frajerów, a "Milion sposobów" nie stanowi wyjątku od tej reguły. Do miasta przybywa piękna Anna (Charlize Theron), która postanawia pomóc Albertowi odzyskać ukochaną. Nie jest to takie proste, bo Louise znalazła już sobie nowego partnera – Foya (Neil Patrick Harris) – bogatego przedsiębiorcę z wąsem. Albert, jak to ofiara losu, nie podejrzewa, że wplątuje się w znacznie bardziej skomplikowaną intrygę. Nie ma pojęcia, że jego nowa przyjaciółka jest żoną Clincha (Liam Neeson), najgroźniejszego rewolwerowca na całym Dzikim Zachodzie.

To wszystko nie ma jednak najmniejszego znaczenia. Fabuła nie gra w tym filmie nawet drugoplanowej roli. Fabuła jest w "Milionie sposobów, jak zginąć na Zachodzie" tylko statystą. W dodatku kiepskim statystą. Takim, którego wyrzuca się machnięciem ręki po dziesięciosekundowej obecności na planie. Fabuła to tylko pretekst dla odgłosów pierdzenia, wymiotowania, biegunki, spermy we włosach, nieprzyjemnego zapachu z ust po seksie oralnym, ssania wąsów i historii o gwałcących się członkach rodziny (Członkach! Ha-ha-ha…).

Może te wszystkie kiepskie żarty, ten mix domowego porno z Dzikim Zachodem dałoby się oglądać, gdyby aktorzy stanęli na wysokości zadania. Setha MacFarlane’a jednak nie polubię w tej roli za nic w świecie. Jego postać jest przygłupia w odpychający sposób, nie przechodzi żadnej przemiany i wciąż powtarza te same, nieśmieszne teksty. Amanda Seyfried gra swój własny stereotyp – pustą, ładną laleczkę bez mózgu. Nigdy nie zrozumiem też, jak w coś takiego mógł wpakować się Neil Patrick Harris, ubóstwiana gwiazda serialu „Jak poznałem waszą matkę”, który sceną z biegunką, wymiotami i ssanymi wąsami poniżył się chyba najbardziej. Poszczęściło się Liamowi Neesonowi, który na ekranie widnieje tylko przez kilka minut, by zagrać rolę supertwardziela. Szkoda tylko, że zdecydował się ostatecznie na pokazanie pośladków, w które, bezdyskusyjnie najlepsza aktorsko w tym filmie, Charlize Theron wetknęła uroczy, żółty kwiatek.

Czy jest w tym filmie coś wartego uwagi? Od biedy dadzą się obejrzeć zdjęcia, jeżeli w tle akurat ktoś nie pierdzi, nie wymiotuje albo nie uprawia seksu. Niczego sobie jest również piosenka o wąsach – skoczna, w klimacie Dzikiego Zachodu i wpadająca w ucho. Tyle.
Nie da się ukryć, że moje recenzje często bywają krytyczne. Zazwyczaj kończę je jednak zwrotem w stylu "są lepsze rzeczy na tym świecie, ale jak bardzo chcesz to się z tym zapoznaj". Tym razem nie będzie jednak żadnego ugodowego podsumowania. Apeluję do mózgu każdego kinomana – nie wydawaj pieniędzy na bilet do kina; nie ryzykuj kradzieżą z Internetu - nie warto; nie myśl o tej produkcji i za nic w świecie nie wspieraj w jakikolwiek sposób "Miliona sposobów, jak zginąć na Zachodzie". Trzeba to zabić, zanim się rozmnoży. 
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Miało być strzelanie śmiechem, wyszedł niewypał. Przez lata Seth MacFarlane podbijał show-biznes pod... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones